Po prostu nie mogłam... On się martwi? Ciekawe od kiedy. I że ja ma się uspokoić?! Pff...
-Wiesz co Conor? Chociaż raz chciałabym,abyś znikł z mojego życia! Mam ciebie dość! Wszystko psujesz!
-Co ty w ogóle wygadujesz? Ja tylko... -Przerwałam mu.
-A i jeszcze jedno. My nigdy nie będziemy rodziną.
Po tych słowach ubrałam buty i wyszłam. Nie zastanawiałam się gdzie pójdę i dokąd. Nie chciałam już tam wrócić.
Ciemno,szaro w dodatku deszcz,który moczy moje włosy,które tak długo układałam. Dla niego. Po krótkiej chwili wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer do Payne. Miałam już dzwonić,lecz się rozłączyłam. Nie mogłam. To wszystko mnie zaczynało przytłaczać. Usiadłam na pobliska ławkę i zaczęłam płakać. Płakałam jak małe dziecko,zakrywając twarz w dłonie. Po chwili zauważyłam oślepiające światło samochodu. Jechali wprost na mnie. Momentalnie odskoczyłam na pobocze. Z wozu wysiadło dwóch mężczyzna. Jeden mnie chwycił w pasie i strasznie ściskał,a natomiast drugi krzyczał coś w innym języku...

Lepiej ode mnie :D
OdpowiedzUsuńLepiej ode mnie :D
OdpowiedzUsuń